Dla czasooszczędnych – parowar

Przyszła moda na fitnesy, zdrowe jedzenie, smutasy (smoothie – takie koktajle zdrowotne do picia). Anna Lewandowska czy Ewa Chodakowska wyznaczają nam zakupy, ćwiczenia, zaangażowanie w inicjatywy społeczne, organizują nam dni, tygodnie, miesiące i lata itp. Wellnes & Spa oraz różnego rodzaju centra dietetyczne w stylu Konrad Gaca dyktują nam warunki życia i wegetacji.

A mnie dieta męczy. Sam fakt, że muszę coś ograniczać – męczy. Sam fakt, że nie mogę – sprawia, że jeszcze bardziej chcę. No i stresuję mnie potwornie samo słowo „dieta”.  I jestem absolutnie osobą mało fizyczną w sensie ruchu – ewentualnie joga i czasem rower. Żadnych absolutnie skalpeli czy fatburningów.

Dlatego nie dietuję. Już nie dietuję. I utrzymuję wagę. Ale jeszcze jakiś czas temu walczyłam ze sobą codziennie – próbowałam różnych rzeczy i różnych diet. Mniej lub bardziej efektywnie. Natomiast kiedyś stwierdziłam, że po prostu może by tak zwyczajnie zdrowiej jeść. I postanowiłam zakupić urządzenie do gotowania na parze. Parowar elektryczny – nie garnek. Plastikowe urządzenie, z koszykami do gotowania, łatwe w użyciu i łatwe w czyszczeniu. No i zdrowo gotujące. Walczyłam w domu z Mężem niesamowicie – ale zabrakło mi kontrargumentów na”przecież to bez smaku” oraz „gdzie to będziesz trzymała – nie ma na to miejsca”. No i skapitulowałam.foodiesfeed.com_chicken-breast-steak-vegetables-beer

A teraz mój Mąż dojrzał również do zdrowego odżywiania. Pożyczyliśmy parowar, aby wypróbować. Okazuje się, że jedzenie jest smaczne – należy je tylko odpowiednio przyrządzić. Okazuje się również, że znalazłoby się miejsce  – nie ma co chować, bo jest w ciągłym użyciu, stoi na głównym blacie. A co jest najlepsze i czym ja najbardziej jestem zachwycona? Wcale nie tym, że jedzenie zdrowsze, ani nie tym, że waga spada. Ja najbardziej jestem zachwycona oszczędnością czasu – przyszykowanie posiłku zajmuje mi łącznie jakieś 5-15 minut. Nastawiam, ustawiam zegar i samo się paruje. Proste i czyste – nie stoję przy kuchni, nie smażę, nie mieszam, nie pryska, nie przypali się, nie wylatuje poza garnek czy patelnię. Nie przylepia się, nie zostawia tłustych czy zaschniętych śladów. Mniej sprzątania, mniej zmywania.

Trzeba tylko pamiętać, że minutnik działa również bez włączenia do prądu – zdarzyło mi się tak raz – parowar zadzwonił, że już koniec a tam wszystko surowe. Na szczęście przygotowanie potraw trwa naprawdę krócej niż przeciętnie gotowany obiad. Nie da się z drugiej strony obiadu spalić, jednak trzeba pamiętać, aby przy dłuższym parowaniu sprawdzić poziom wody w pojemniku, gdyż może się wygotować i wówczas pewnie istnieje jakieś potencjalne ryzyko spalenia grzałki itp.

Myślę również, że Mąż z czasem opanuje tę umiejętnosć obsługi i będzie w stanie sam przygotować obiad czy kolację, jak mnie nie będzie.

No i najlepsze: nastawiam i mam 20-30 min na coś innego, bo parowar paruje, licznik odmierza czas a ja nic kompletnie nie muszę, a mogę za to poczytać czy posurfować. Jedzenie samo się czyni 🙂 

Kaśka

Zdjecia z: foodiesfeed.com

 

Dodaj komentarz