Moje poranki – czyli jak się zorganizować w 16 minut

Organizacja czasu to w dzisiejszych czasach temat bardzo powszechny i popularny. Produktywność, efektywność, multitasking, monotasking, zarządzanie czasem (co za błąd, czas jest już dawno zarządzony – od starożytnych Rzymian, Greków, Indian, Egipcjan i innych Majów ma swój określony wymiar!), zarządzanie sobą w czasie, organizowanie się itd.

Niezliczone strony, portale, artykuły, książki i blogi (no cóż, mój też) mają nam pomagać w tym, aby się ogarniać i wyrabiać z życiem.

O tych tematach wiem naprawdę dużo, mam swoich Guru (cześć Ola – Pani swojego czasu), zgłębiam  i rozwijam je doskonaląc się w tym nieustannie. Dlatego wiem, jak ważne jest to, aby dobrze zacząć dzień, wstać z wigorem, energią i z chęcią podążyć do tego, co się kocha najbardziej (praca, macierzyństwo, blogowanie, nicnierobienie…).

Ja swój dzień zaczynam wieczorem – śmiesznie brzmi, ale żeby rano dobrze zacząć poświęcam kilka minut wieczorem na to, aby rano nie tracić niepotrzebnie cennych minut. Mimo, że nie mam problemu z wczesnym wstawaniem (przeważnie) – jestem śpiochem. A raczej odwrotnie: mimo, że jestem śpiochem, nie mam problemów z wczesnym stawaniem. Jednak jeśli miałabym wstać pięć minut wcześniej – nie ma mowy! Żadnego odkładania mycia głowy na rano i tym podobnych rzeczy. Bądźmy szczerzy – mam 37 lat i wiem, jakie są moje możliwości. Dlatego cokolwiek by się nie działo – nie ma takiej siły, która wyciągnie mnie z łóżka przed 6.18. Na pewno nie wstanę wcześniej, aby umyć głowę, której nie umyłam wieczorem bo mi się nie chciało, czy po to, aby uprasować jakieś ubranie, którego nie uprasowałam bo (już) mi się nie chciało. Zresztą prasowanie załatwiam od razu z kilku prań, a nie przed założeniem ubrania. Jak mi się nie chciało – nie ma opcji – włosy w kucyk, a ubranie … mam dużo ubrań do wyboru, a ponieważ prasuję co jakiś czas, zawsze jest z czego wybrać. Ponieważ bardzo lubię spać do granicy możliwości, nie planuję niczego na rano (wyjątek stanowi pieczenie chleba, ale to proces dość skomplikowany i należy go odpowiednio rozłożyć w czasie, więc czasem się zdarza, że trzeba i rano).

Wieczorem poświęcam czas na zaplanowanie następnego dnia – lista zadań, zakupów, przegląd kalendarza. Wszystko, co mam zabrać, kupić, załatwić wpisuję od razu do plannera. Przygotowuję ubranie (najczęściej po prostu wymyślam), pakuję torebkę, drugą torbę (jeśli mam jakieś rzeczy do wzięcia ze sobą), przygotowuję również jedzenie do pracy, ogarniam dom (nie jestem perfekcyjna, zdarzają mi się pozostawione w zlewie naczynia, czy bałagan w salonie – jednak w tym wypadku odkładanie rzeczy OD RAZU na miejsce rozwiązuje 80% tego problemu – pozostałe 20% to fakt, że nie jestem w tym Domu na szczęście sama – to co zostało, zostaje do popołudnia).

Rano po prostu wstaję, ogarniam poranne czynności toaletowe, ubieram się, maluję i wychodzę. To prawda, że nie jem śniadania, nawet nie piję kawy (tylko kilka łyków wody). A jak nie wychodzę to się nie maluję i nie ubieram. Robię kawę i się delektuję. Wiecie, co najbardziej mi pomaga w „streszczaniu się”? Fakt, że mąż odwozi mnie do pracy – muszę być gotowa, aby On nie spóźnił się przeze mnie.

To nie jest perfekcyjny poranek. Ale też nie ubolewam nad tym, że tak wygląda. Jest znacznie lepiej, spokojniej, przyjemniej niż w czasach, kiedy nasza Młoda zabierała się z nami do przedszkola, babci, świetlicy. Dążę do tego, aby rano wypić w domu kawę, zaplanować dzień, delektować się ciszą, pomedytować lub poświęcić kilka minut na ćwiczenie jogi. Pogapić się w okno. Mam na to czas tylko w dni niepracujące, kiedy wstaję wystarczająco wcześnie, gdy pozostali jeszcze słodko śpią. Mam plan na przeorganizowanie się, wstawanie o 5.30 i spędzanie poranka w samotności (no, może z FB) i z organizerem i plannerem. Ale kurcze, ja tak bardzo lubię spać ….

Kaśka

2 myśli na temat “Moje poranki – czyli jak się zorganizować w 16 minut

  1. Oj, jak ja kocha spaaaać…. Ale mam dzieci. Małe. Troje. I niewiele mniej lat, bo tylko o 3 ;). Nauczyłam się, że jeśli chcę mieć chwilę dla siebie i TYLKO dla siebie (bez fb), to wstawanie o piątej jest idealnym rozwiązaniem! Polecam!

Skomentuj Magdalena Anuluj pisanie odpowiedzi