MINIMALIZM rodzi się w bólu

minimalizm

Minimalizm to nie jest strategia ani sposób na życie. Minimalizm to pewna postawa, z którą możemy się utożsamić i ją przyjąć w życiu.

– Co z tym? Niedbale podniosłam jakieś coś bliżej nieokreślone?

– Nie mogę wyrzucić tego żółwia – powiedziała Ewa, gdy byłyśmy na finiszu porządkowania jej szafy w procesie odgruzowania i ogarniania się.

Żółw pierwotnie leżał na dnie szafy, pomiędzy pudełkami z butami (albo raczej po butach) a koszem na niewyprasowane ubrania. Był już lekko zdeformowany i widać było, ze ma za sobą długie życie. Może nawet tak długie, jak sama Ewa.

– To mój ukochany żółwik MIMI, zabrałam go z domu rodzinnego jako jedyną pamiątkę.

– Czym dla Ciebie jest MIMI? A może kim? – zapytałam po chwili. Coach ze mnie żaden, ale trochę ogarniam o co chodzi i że emocjonalnie trudno nam się rozstać z pewnymi symbolami.

– Mam go od urodzenia, zawsze miałam go przy sobie – zabierałam go nawet na obozy harcerskie, już w szkole średniej, spoczywał na dnie bocznej dolnej kieszeni plecaka. Był moim powiernikiem, buforem złości, przyjacielem.

– Widzisz Ewo, pozwól, że zwrócę Twoją uwagę na jedną małą rzecz. Mówisz o nim w czasie przeszłym, jego miejsce to jakiś mini – kąt pomiędzy szpargałami w szafie. Chyba nie jest już dla Ciebie taki ważny?

– Widzisz, Kasia, w zasadzie nie jest, rzeczywiście, gdybyś mnie zapytała dzisiaj rano, gdzie on jest, nie potrafiłabym nawet odpowiedzieć i nie miałabym zielonego pojęcia, gdzie mam zacząć go szukać. Jednak tak wiele dla mnie znaczył i był taki ważny przez te wszystkie lata … hm, znów mówię w czasie przeszłym … Jednak chciałabym go sobie zostawić, nie umiem się z nim rozstać.

– OK, zostaw go i znajdź mu dom wśród innych WAŻNYCH RZECZY. Może od razu znajdź jakieś pudełko albo koszyk, na tego typu przedmioty, bo na bank, gdy przejdziemy do Twojego gabinetu czy salonu znajdzie się więcej takich… nie sądzisz?

– Nie. Miałam odgruzowywać, a nie zmieniać miejsca upychania. Zostawię tylko żółwia, znajdę mu dom, wygodną półeczkę, może w szufladzie w biurku, albo w nocnej szafce. Wszystko resztę wywalamy. po to Cię zaprosiłam. Nie marnujmy już czasu. Mówiłaś, że decyzje przy odgruzowaniu przestrzeni i czyszczeniu wnętrza muszą być szybkie i pewne. nad kolejnymi rzeczami nie będę się rozwodzić.

– Minimalizm rodzi się w bólu, ale potem jest bardzo przyjemnie żyć – skonkludowałam i odłożyłam żółwia na stolik nocny.

Wiedza, umiejętności i postawy

Podobnie jak na szkoleniach podaję wiedzę i uczę pewnych umiejętności aby finalnie zmienić postawę (czyli podejście do tematu, wewnętrzne przekonanie, samoświadomość) uczestników, tak samo jest z minimalizmem. Trzeba posiąść pewien zasób wiedzy, czym to jest i jak wygląda, nauczyć się prowadzenia minimalistycznego życia i dopiero wówczas, jeśli zajdą w życiu, otoczeniu, myśleniu i przekonaniach pewne zmiany, wówczas można powiedzieć, że przyjęło się taką postawę.

Minimalizm można przyjąć do swojego życia. Ale nie da się go „rozegrać”, zaplanować. Przeczytanie 10 blogów, 20 książek, uprzątnięcie zbędnych rzeczy i rewolucja w szafie nie sprawiają, że nagle zaczyna się być minimalistą. Minimalizm to wartości, filozofia życiowa.

Minimalizm to BYĆ a nie NAŚLADOWAĆ

Nikt, kto na minimalizm nie jest gotowy, minimalistą nie zostanie. Może próbować żyć wg cudzych zasad, naśladując minimalistów czy śledząc minimalistyczne trendy. Jednak, moim zdaniem, minimalizm to postawa, którą przyjmujemy. Nie ma możliwości, aby komuś to narzucić. Możesz próbować wzbudzić wśród najbliższych ciekawość, pokazać zalety i wady, wzorce takiego życia, sposoby postępowania – po to, aby pobudzić ich do działania, zainteresować. To trochę jak z przyjmowaniem każdego wzorca – jeśli nam się podoba i jeśli widzimy korzyści, to wtedy staramy się taki wzorzec naśladować, staramy się do tego dążyć, aby zbliżyć się do ideału. To jednak nie wszystko.

Minimalistyczny dom

Nie da się też minimalistycznie prowadzić domu narzucając zasady i organizując na nowo życie wszystkim domownikom. To nie nasze zasady i reguły rządzą minimalistycznym życiem, a postawa, która płynie z wewnątrz. Jeśli w aspekcie każdego domownika możemy powiedzieć, że jest on „samodzielnym, dobrowolnym i świadomym” minimalistą  – wtedy jest szansa na minimalistyczny DOM.

Nie oznacza to wcale, że minimalizm jest dla singli wyłącznie. Można z tym żyć tak samo, jak weganie żyją wśród mięsożerców. Mam na myśli, że w naszym domu to ja jestem minimalistką. Nie wymagam, aby moi bliscy: mąż, córka, mama też tacy byli. Jeśli zechcą, jeśli zrozumieją, zaakceptują i przyjmą taką postawę – będzie nam dobrze razem. Jednak ich ogólny brak zainteresowania minimalizmem nie sprawia, że ja mam jakieś opory czy blokady albo, że muszę z minimalizmu zrezygnować. Wręcz przeciwnie. We wspólnym domu, będąc matką i żoną a także córką – żyję sobie minimalistycznie w swoich obszarach (miejsce pracy, kuchnia-moje królestwo, łazienka, moja część szafy, moje ubrania, rzeczy, biżuteria). Nie naruszam niczyjej przestrzeni, nie wyrzucam nie moich rzeczy, czy rzeczy, których używają domownicy, nie ingeruję w ich rzeczy osobiste. Dla mnie minimalizm do klucz do wyższej jakości życia, i to absolutnie nie w aspekcie materialnym, a przede wszystkim w aspekcie duchowym.

Bądź minimalistą – to proste

Życie minimalisty jest łatwe, miłe, przyjemne i maksymalnie uproszczone. Stawanie się minimalistą to proces długi, żmudny, wymagający poświecenia i wyrzeczeń. Minimalizm rodzi się w bólu – ale świadome decyzje nie sprawiają bólu. Dają radość i wolność. 

Na początku pozbyłam się większości „kolekcji” – tymbarkowych kapselków, ponad setki aniołków, torebek, butów, kosmetyków. Dosłownie miałam ich kolekcje – czyli co najmniej 5 szt. Potem przyszła kolej na szafę – oczyściłam, pogrupowałam, ułożyłam na nowo. Z szafą był kłopot, bo trudno było mi niektóre rzeczy wyrzucić, niektórym dawałam szansę. Ale ponieważ co pół roku (w naszym klimacie wiąże się to ze zmianą sezonów pogodowych) przeglądam i czyszczę gruntownie, z coraz mniejszym bólem czy sentymentem wyrzucam te ubrania, których wcześniej żałowałam. Następnie wywaliłam wszystkie durnostojki. A także – przybory i różne gadżety: kuchenne, których nie używałam (a niektóre nawet nie wiedziałam, do czego służą), prozdrowotna i kosmetyczne (zestaw do manikiuru), biżuterię. Usunęłam poszczerbioną porcelanę itp.

Potem zaczęłam kupować bardziej roztropnie – w kwestii ubrań, rzeczy do domu, kosmetyków starałam się nie kupować niczego nowego, dopóki nie „wykończę” tego, co mam. A potem zaczęłam rozpatrywać konieczność i racjonalność zakupów. Dobrą metodą jest odroczenie, czyli wpisanie każdej zachcianki czy nawet potrzeby na 30-sto dniową listę. Jeśli po tych 30 dniach nadal jest to potrzebne – to wtedy rozważam zakup. Puste miejsce po tym, czego się pozbyłam w ogóle mi nie przeszkadza, a jak się okazuje, bez wielu rzeczy można jednak żyć (np. bez papieru)!

Teraz żyję bardziej mini. Nie uważam się za minimalistkę nawet w 50%. Ale wiedza, umiejętność odgruzowania terenu i podejmowania racjonalnych decyzji, umiejętność świadomego wyboru – to wszystko sprawiło, że przyjęłam taką postawę. Podoba mi się również to, że wraz z mini stałam się bardziej eko. To taka pochodna, taka wartość dodana. Planuję roztropniej zakupy żywności, żeby nie marnować jedzenia (lepiej, żeby przez pół dnia było w lodówce pusto, niż żeby wyrzucić kilogram zmarnowanej żywności), zwracam większą uwagę na segregację śmieci, na oszczędność energii, na minimalizowanie wydatków i rezygnację z niepotrzebnych rzeczy.

Jest mi komfortowo, dążę do totalnej spójności między tą postawą a życiem codziennym. Trwało to prawie 2 lata. Bolało. Trudno się rozstać z niektórymi rzeczami. Trudno było podjąć pewne decyzje. Nadal mam kilka „reliktów” i wiele obszarów jeszcze musze poprawić, jednak jestem świadoma swojej postawy a także tego, że tak właśnie jest dobrze. Chociaż nadal jestem na etapie, że nie jest mi łatwo. Zwłaszcza, gdy żyje się we wspólnym domu i jest się w mniejszości.

Dopóki jest Ci czegoś żal, albo emocjonalnie nie możesz sobie z czymś poradzić – znaczy to, że nadal się uczysz. Poczytaj, jak przez to przejść. Doświadczaj sprawnego podejmowania decyzji, gdy masz coś wyrzucić. Świadoma postawa jest dopiero wówczas, gdy nie czujesz żalu, ale wolność po podjętej decyzji, kiedy nie musisz rezygnować z niczego, bo świadomy wybór Cię cieszy.

Kaśka

10 myśli na temat “MINIMALIZM rodzi się w bólu

    1. Cieszę się, że tekst był pomocny – minimalistyczne podejście niestety nie wkracza do naszego życia gwałtownie – to proces zmiany postaw – a takie procesy trwają najdłużej

  1. Ja właśnie czytam książkę, a raczej słucham audio booka Leo Babauta Minimalizm. Póki co wydaje się być bardzo fajna. Szczególnie przydatny był dotychczas dział o minimalizmie finansowym. Mam nadzieję, że książka jeszcze mnie czymś zaskoczy 🙂

    Ja już od jakiegoś czasu wprowadziłam minimalizm do swojego życia, ale wiem, że mogłabym być jeszcze większą/lepszą minimalistką. Minimalizm dał mi nowe spojrzenie na świat, a także wolność i spokój.

  2. Dla mnie minimalizm w ogóle nie kojarzy się z bólem i nie jest też celem sam w sobie. To pewnego rodzaju narzędzie w drodze do osiągnięcia celów życiowych czy spełnienia marzeń. Nie pozbywam się rzeczy materialnych czy duchowych dla samej idei pustej przestrzeni. Myślę, że definicja minimalizmu dla każdego może się nieco różnić. Ale nie przypisywałabym jej aż tak wielkiej ideologii, której trzeba się nauczyć. Po prostu to styl życia nie dla każdego 🙂

  3. Bardzo dobry artykuł 🙂 Kiedyś też byłam taką kolekcjonerką, aż w końcu coś we mnie pękło. Pozbyłam się wszystkich niepotrzebnych rzeczy i już nie mam sentymentu odkładać „bo może się przyda”. Nie kupuję też tylu tych pierdołowatych rzeczy, bo zawsze zadaję sobie pięć razy pytanie – czy mnie to na pewno potrzebne? Jeśli przez jakiś czas o czymś myślę, to stwierdzam, że faktycznie w takim razie jest to potrzebne. Jak zapominam po wyjściu ze sklepu, to znaczy, że była to zwykła – chwilowa emocja 😀

  4. Kilka dni temu z mezem.doszlismy do wniosku, ze jesteśmy zbieraczami. I to uswiadomilo, ze stad bierze sie u nas notoryczny balagan.
    W przyszlym.tygodniu postanowilam, ze kazdego dnia przejrze jedna szuflade, jedną półkę i wywale to, co jest niepotrzebne, a trzymam,bo moze sie przyda….kiedyś…

    1. Serdecznie życzę powodzenia. Gdybyście potrzebowali wsparcia lub wskazówek zapraszam do kontaktu. Planuję zająć się tym tematem zawodowo i chętnie popraktykuje w tym temacie zupełnie niezobowiązująco.

Skomentuj Kasia Anuluj pisanie odpowiedzi