GRA O BIZNES – recenzja książki

gra o biznes

Jeśli chcesz wiedzieć, jak zrobić biznes, aby wypalił, to z całą pewnością jest to książka, po którą należałoby sięgnąć w pierwszej kolejności. ALE! to nie jest książka, która POWIE CI CO I JAK ZROBIĆ.

Autorka

Wiesz, jak wygląda Iza? Idealnie. Typ kobiety, która w luksusowym apartamencie siedzi na luksusowym narożniku, czyta luksusowy magazyn z kieliszkiem luksusowego szampana lub filiżanką luksusowej herbaty w dłoni. Siedzi i pachnie. Siedzi i wygląda. Stereotypowa luksusowa żona swojego męża wprost z ekskluzywnego magazynu lifestyle’owego.

Miałam okazję poznać Izę osobiście, posłuchać jej prelekcji, zweryfikować postać z wizerunkiem medialnym z jej kanału na YT (Time for business TV) i powiem jedno – robi wrażenie i ma rzeczywistą wiedzę, a przy tym jest niezwykle radosną i sympatyczną osobą. I absolutnie nie jest stereotypem, o którym pisałam powyżej. To typ Kobiety pracującej, która niczego i nikogo się nie boi.

Iza Makosz – niezwykle energetyczna kobieta, która nie boi się wyzwań, pomysłów, pracy i nauczyła się wszystkiego na własnej skórze. Mistrzyni słowa i prostego przekazu. Szczera, otwarta, bezpośrednia – w tej książce nie odnajdziesz rad, jak się przymierzyć do biznesu, to jest książka o tym, jak się robi biznes. Gra o biznes. Sezon 1 to książka – demolka. Autorka daje odczuć swoją pro aktywną postawę w każdym zdaniu. To nie są teoretyczne dywagacje i jakieś abstrakcyjne wydumki, a opis konkretnych działań ilustrowanych doświadczeniem i wiedzą Autorki.

Autorka jest właścicielką dobrze prosperującego biznesu, na który miała własne środki, co stanowczo zmniejszało ryzyko wejścia na rynek, ma zaplecze w postaci dobrze zarabiającego męża, który na dodatek doskonale ją rozumie, wspiera, motywuje, konstruktywnie krytykuje.

Czytając książkę miałam wrażenie, że Iza jest dzieckiem szczęścia, które miało perspektywy żeby się rozwijać, możliwości nabywania doświadczeń, kompetencji, super pracę w korporacji. W zależności od pozycji (wiadomo, od czego zależy punkt widzenia) Czytelnika, statusu społecznego, poczucia własnej wartości i poziomu odwagi do działania może to wywoływać różne (skrajne) odczucia: może wspierać, dawać kopa, motywować do działania ale może też bardzo drażnić i cisnąć na usta różne słowa w kontekście „tak, takiej to łatwo mówić”.

To tylko pozory, bo

Jej sukces to wynik tego, że ciężko pracowała, potrafiła korzystać z rad mądrych ludzi, słuchała otoczenia i przekopała cały internet przymierzając się do własnej firmy. Odrobiła pracę domową, tworząc rzetelny biznesplan i pochyliła się nad klientem, bo biznes tworzą ludzie – liderzy, szefowie, pracownicy a przede wszystkim klienci. Siebie i ludzi trzeba szanować.

Bo jej się chce

Najważniejszą jednak cechą Izy – stanowczo zresztą nie polską – jest to, że jej się chce. Że zamiast gadać – działa. Że nie narzeka. Że jak ktoś jej mówi, że się nie da, to ona wie, że się da, potrafi to zrobić i jeszcze zmotywować ludzi, żeby zrobili to z nią, że myśli perspektywicznie do przodu, że ciągle szuka, jak zrobić coś inaczej, lepiej. Że ma odwagę działać, podpytywać, ale również przyznać się do niewiedzy czy popełnionego błędu. Jej się po prostu chce pracować, aby robić biznes i zarabiać pieniądze.

Jest absolutnie kobietą czynu, niezwykle świadomą i niezwykle otwartą. Dlatego doskonale sobie poradziła z biznesem na początku, doskonale radzi sobie rozwijając firmę i realizuje coraz to nowe pomysły. Bo jej się chce. Bo zamiast malkontencko marzyć w fotelu czy na kanapie, oskarżając LOS o taką niesprawiedliwość, że inni mają a ja im tylko mogę pozazdrościć, ona po prostu wymyśla pomysł i go realizuje. Nie odkłada. Wstaje z kanapy i robi to, co wymyśliła. Ma w sobie zresztą przy tym ogromnie wiele pokory, bo nie raz i nie dwa coś skopała, coś jej się nie udało. Ale spróbowała, odważyła się, zrobiła. Wyciągnęła wnioski.

Wiarygodność

Opisując swoje własne doświadczenia, podając swoje własne przykłady, Iza uwiarygodnia się jako Autorka i bizneswoman. Pokazuje szanse i zagrożenia, wskazuje, gdzie szukać mocnych stron a gdzie i w jaki sposób wyzwolić rezerwy. Jak pokonać słabości, jak przezwyciężyć bariery?

Dzięki zastosowaniu pierwszoosobowej narracji i okraszeniu fabuły przykładami ze swojego życia, książka podchodzi nieco pod autobiografię bizneskobiety, obejmującą lata przygotowania i rozwoju biznesu, czyli ostatnią dekadę. Dzięki temu wiem, że jest prawdziwa i wierzę w to, co napisała. Miałam wrażenie, jakbym czytała żeńskie polskie wydanie Richarda Bransona.

Przepis na biznes

O czym jest książka? Książka jest o tym, jak się robi biznes własnymi rękami. To książka o tym, jak wygrać miliony. W prosty i bezpośredni sposób Autorka dzieli się przepisem na biznes. Pokazuje, na co zwrócić uwagę, co jest ważne: klienci, zespół, umiejętność rekrutacji, perspektywiczne, strategiczne myślenie, nieustanne działania (zamiast osiadania na laurach), determinacja i chęć, parcie do przodu, social media, pytania i słuchanie mądrych ludzi, fokusowanie działań na klienta, liczenie pieniędzy (i nie robi z tego tabu, mówi o tym wprost, otwarcie, żeby zrobić biznes i zarobić kasę musisz liczyć, przeliczać, szacować, kalkulować, trzymać się w ryzach, nie możesz oszukiwać ani siebie, ani klienta, ani pracowników). Wypływa z tego też bardzo ważna lekcja: przedsiębiorca, aby odnieść sukces, powinien myśleć przez pryzmat możliwości, a nie ograniczeń. 

Bez złudzeń

Na żadnym jednak etapie Autorka nie buduje czytelnikowi złudnej wizji, że jeśli zastosuje się do jej porad czy skopiuje zachowania, zrobi to wszystko w tej samej kolejności i tak samo – osiągnie sukces w biznesie. W ogóle książka nie ma tonu poradnika – może dlatego właśnie jest tak łatwa w odbiorze, przystępna i przekonywająca, że nie jest zbiorem rad nieprzystających do rzeczywistości Czytelnika (to jeden z powodów, dla których nie cierpię poradników amerykańskich ludzi sukcesu i ciężko je przyswajam).

To historia bez złudzeń i ubarwień, historia pewnej dziewczyny, która przedsiębiorczość ma w genach i nie stroni od ciężkiej pracy, nie staje w miejscu. I ta prosta historia pokazuje czytelnikowi po raz kolejny, że (tylko) ciężką samodzielną pracą, własnymi rękami, własnym rozwojem (nieustającym) można zbudować własny biznes. Ja mogę, Ty możesz, Izie już się udało. Sama na to zapracowała, pochyliła się nad wieloma sprawami i nie bała się w krytycznych momentach skorzystać z pomocy. Była i jest odważna, ale w budowaniu biznesu znalazła również przestrzeń na pokorę, autorefleksję i autokrytycyzm. Popełniła błędy, z których wyciągnęła naukę i nie traktowała ich jako porażkę, a jako inspirujące doświadczenie, lekcję od życia.

Transfer do życia

Ponieważ jestem na dość ostrym zawodowym zakręcie i myśl o założeniu własnej firmy jest mi bardzo bliska, książka ta była mi bardzo teraz i tutaj potrzebna, więc przeczytałam szybciutko. Kilka spraw mi się wyjaśniło, niektóre, o których niby wiedziałam, zostały potwierdzone, utwierdziłam się we własnych opiniach, ale też – zyskałam świeże spojrzenie na pewne kwestie – konieczność racjonalnego szacowania, rzeczywiste korzyści ze zrobienia biznes planu, postawienie Klienta w centrum swoich działań, a na równi z klientem postawienie swoich pracowników, czyli ludzi, którzy dla Ciebie i za Twoje pieniądze będą budować wartość Twojej firmy doskonale się przy tym bawiąc i dobrze czując.

Myślę też, że dla osób, które nie są pro biznesowe, nigdy nie próbowały i nie mają chęci czynnie spróbować sił (czyli pozostają najwyżej w sferze: o, a może bym jakiś biznes stworzył/a) we własnym biznesie (ale takim prawdziwym biznesie, a nie działalności gospodarczej nastawionej na pozyskanie dotacji i zarobienie na ZUS) książka będzie zupełnie obca, nie przydana, nie poczują też jej klimatu i śmiem twierdzić, że po prostu nie zrozumieją (ale też myślę, że zwyczajnie nawet do głowy im na szczęście nie przyjdzie, by po taką książkę sięgnąć).

Na koniec

Jednocześnie wyczytałam z książki jeszcze jedną prawdę (pewnie starą jak świat), że nie ten jest bogaty, kto dużo zarabia, a ten co oszczędnie gospodaruje, mało wydaje, nie jest chciwy i potrafi się dzielić. I ma to przełożenie konkretnie na tę bezpośrednio książkę i Czytelnika.

Kupując książkę – otrzymujesz od razu 2 – jedna jest dla Ciebie, a druga dla Przyjaciółki – to wszystko w cenie 1 dobrej książki. Bez chciwości, bo w sumie można byłoby sprzedać każdy egzemplarz po co najmniej 30 zł. Tym sposobem miałam 2 takie podwójne pakiety, czyli 4 książki: jeden pakiet nabyłam (na spółkę z koleżanką) a drugi DOSTAŁAM w cenie biletu na networkingową Wielką Wymianę Kontaktów.

I w taki oto sposób Autorka nie tylko ma wiedzę, niezwykle cenną, bo popartą własnymi doświadczeniami, ale potrafi się nią bez chciwości dzielić z nadzieją, że pomoże początkującym (pierwszy lub – jak ja – kolejny raz), a dającnam 2 książki w cenie 1 daje również nam, Czytelnikom szansę, by się podzielić z kimś innym.

Taki pierwszy mały krok do kokosowego własnego biznesu!

Książkę można kupić tu: http://www.graobiznes.pl/ niestety, z tego co widzę, obecnie tylko w wersji e-booka – wersja papierowa dostępna w salonach Time for Wax.

Serdecznie polecam!

Kaśka

8 myśli na temat “GRA O BIZNES – recenzja książki

  1. Kasia! Po pierwsze trzymam kciuki. Ogromnie mocno – za to, by Ci się udało i byś za zakrętem znalazła siebie, satysfakcję i zadowolenie 🙂 Przekonałaś mnie. Chcę tę książkę, bo z Twojej recenzji jasno wynika, że jest prawdziwa, szczera i wskazana dla osób, które myślą o własnym biznesie. Pozdrawiam serdecznie 🙂

  2. to bardzo się cieszę, że przesłanie jest zrozumiałe, bo ciągle miałam wrażenie, że nie znalazłam słów, którymi oddaję sedno sprawy! Dziękuje za życzenie powodzenia i trzymajcie kciuki – może rzeczywiście coś z tego będzie.

Skomentuj Kasia Anuluj pisanie odpowiedzi